
Był w miejscach, gdzie był na pierwszej randce, w miejscu swojego pierwszego zatrudnienia, był nawet na swoim podwórku, ale ukradkiem, gdyż nie chciało mu się rozmawiać z całą dzielnicą. Tak sobie spacerował i rozmyślał, czy warto było się wyprowadzać?
Z jednej strony jest szczęśliwy, ponieważ w końcu odżył, ma spokój, bo mieszka na wsi, jego żona jest szczęśliwa, ponieważ nigdy nie przepadała za dużymi aglomeracjami. Jednocześnie dostrzega też|również negatywy, wiadomo, daleko do pracy, gdyż mieszka pod Warszawą, ale pracę ma po drugiej stronie stolicy, więc traci dużo czasu żeby dojechać. Ponadto, ostatnio potrzebował części do telewizora, ale jak wpisał w wyszukiwarkę części RTV w Warszawie, to najbliższy rezultat pokazał mu części RTV w Warszawie. Jego wioska nie znajdowała się na liście.
To jest niezwykle ciekawa tematyka i dobrze byłoby ją zgłębić bliżej, więc bez wahania sprawdź szczegóły pod adresem (https://epack.com.pl/worki-na-smieci-z-tasma-sciagajaca/), który jest tutaj.
No więc, mówi o tym wszystkim napotkanemu znajomemu, a ten jakby z niedowierzaniem wszystkiego słucha.
Wydaje się poirytowany narzekaniem znajomego, bo sam ma swoje problemy. Mieszka w kawalerce, okno wychodzi mu na głośną ulicę, pracę ma dość daleko, dodatkowo niedawno urodziło mu się dziecko, więc muszą z żoną zmienić mieszkanie na większe, lecz to nie takie proste. Narzekania swojego znajomego z prowincji traktuje jako nieadekwatne do sytuacji, lecz stara się uśmiechać, chociaż nie jest mu w ogóle do śmiechu. Znajomy z prowincji chyba to widzi i prędko się żegna. Teraz idą w swoją stronę, warszawiak przed siebie, wraca do domu, ponieważ nie zdążył tam, gdzie miał być, a człowiek z prowincji jeszcze chwilę popatrzy na to dziwne miasto, ale zaraz wsiądzie w auto i wróci do swojej głuszy. Który z nich ma lepiej?